Wielu artystów stara się ograniczyć proces twórczy do niezbędnego minimum. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu urządzeń biurowych do tworzenia dzieł sztuki. Kserokopiarka, ploter czy drukarka zmieniają sposób tworzenia – liczy się „wyprodukowanie” obrazu w jak najkrótszym czasie. Przypomina on dokument skserowany na kopiarce – tak samo naśladuje rzeczywistość. W Polsce technikę biurową wykorzystał m.in. Józef Krzysztof Oraczewski w cyklu obrazów „Ekspresja – zderzenia”
– Istnieje pewne podobieństwo pomiędzy tworzeniem dokumentu a powstawaniem obrazu. I jedno, i drugie jest odwzorowywaniem, kopiowaniem rzeczywistości – mówi Małgorzata Sędłak z firmy Rank Xerox, produkującej kopiarki i drukarki. Korzystający z tych urządzeń Krzysztof Oraczewski jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, współpracował m.in. z Wiktorem Vasarelym i Günterem Grassem. Do tej pory jego „specjalnością” były duże instalacje przestrzenne, wykonane w Kolonii i Izraelu. W cyklu obrazów „Zderzenia” zdecydował się na zastosowanie nowej techniki – drukarki wielkoformatowej, tzw. plotera.
– Od kilkunastu lat zbierałem najróżniejsze materiały, od szkiców do slajdów. Dziesięć z nich zostało zeskanowanych, tzn. elektronicznie przeniesionych na monitor komputera, a następnie poddano je obróbce. Tak przygotowane zdjęcie powielono za pomocą drukarki bezpośrednio na płótnie. Stanowi tło obrazu – mówi Oraczewski. Na jesiennych i zimowych pejzażach, zdjęciach balustrad i miejskich pomników umieszczono kompozycje z żywic akrylowych, farb wnikających w płótno. To właśnie one – zdaniem malarza – decydują o tym, że w obrazie zawarta jest „intuicja i energia”. Niektóre zeskanowane pejzaże wykorzystano wielokrotnie w różnych pracach.
Na ploterze drukuje się zwykle plakaty o dużym formacie, np. billboardy.
Używa się różnych materiałów – papieru wodoodpornego, tektury, folii, tkanin, a nawet zwierzęcej skóry. Wydruki można laminować. Jak twierdzi artysta, taka technika pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu i wykluczyć z aktu twórczego typowo rzemieślnicze czynności.
– Pomysł wykorzystania drukarki bierze się przede wszystkim z lenistwa – twierdzi Oraczewski. – Jest tyle ciekawych pomysłów, które warto zrealizować, że szkoda tracić czas na drobiazgowe dłubanie.
Na świecie powszechne jest korzystanie nie tylko z drukarek, ale i kserokopiarek, a artyści – zamiast zachwycać się jakością farby – z zaangażowaniem dyskutują o urządzeniach, które zapewniają im uzyskanie najbardziej jednolitego wydruku.
– Dziś liczy się przede wszystkim prosty pomysł, a także intelektualne, a nie emocjonalne, podejście do sztuki – deklaruje Oraczewski. Jednocześnie podkreśla, że w sztuce musi być obecna energia, a tej nie zapewni żadne urządzenie.
– Na wystawie we Fromborku przedstawiłem trzy obrazy, które powstały w dużym napięciu, stresie związanym z moim życiem osobistym. Obecni na tej ekspozycji radiesteci zapewniali mnie, że przed tymi obrazami nie dało się spokojnie stanąć – wspomina malarz.
Użycie komputera i drukarki sprawia, że dzieło może mieć nie jednego, ale kilku autorów.
Ktoś wykonuje zdjęcie lub szkic, ktoś inny je skanuje i poddaje obróbce, następna osoba drukuje całość na płótnie, a jeszcze inna uzupełnia wydruk kompozycją plastyczną. Powstałe w ten sposób obrazy są nie tylko wypowiedzią artysty, ale doskonale spełniają funkcję dekoracyjną. Być może niedługo właśnie takie prace wyprą z urzędów i biur niezliczone kopie „Słoneczników” van Gogha.
Agnieszka Filas